Odpowiednia pomoc przy siadaniu w łóżku naszemu Podopiecznemu może znacznie ułatwić jego funkcjonowanie i naszą pracę w roli Opiekuna osoby starszej.
Annnka. Dołączył: 2018-12-31 Miasto: antonin Liczba postów: 14 31 grudnia 2018, 07:10 Ostatnio moj maz z ktorym jestem 5lat i mamy roczna coreczke zaczal brac telefon do ubikacji Nigdy tego nie robil. Kilka dni temu kiedy niechcacy weszlam do lazienki on przyciskiem "home" szybko wyszedl ze strony na ktorej byl. Nie zdazylam zobaczyc z jakiej. Wkurzylam sie, zapalila mi sie czerwona lampka, zwlaszcza ze juz kiedys zawiodl moje zaufanie w tej kwestii i postanowilam sprawdzic mu poczte. I okazalo sie ze moj luby wchodzi regularnie na czaty erotyczne strony z kamerkami. Nie mam nic przeciwko porno ale takie kamerki, czaty to kontakt z druga osoba. Film porno to tylko film a to jak dla mnie furtka do zdrady. Moze sie myle ale tak to odczuwam. Odkad pojawilo sie dziecko jest u nad w zwiazku malo seksu. To fakt. Moze jest w tym troche mojej winy ale po pracy, opiece nad dzieckiem nie marze o niczym innym jak o tym zeby isc sie zmienilo w naszym zyciu i jest to naturalna kolej rzeczy ale mysle ze z czasem w sferze lozka mogloby sie poprawic. Przeciez dziecko rosnie staje sie bardziej samodzielne i wtedy pewnie bedziemy miec wiecej czasu dla siebie. Przykro mi ze maz nie przyszedl nie powiedzial mi ze mu czegos brakuje tylko robi mi takie swinstwo za plecami. Co robic. Rozwazam odejscie innykwiat Dołączył: 2018-11-08 Miasto: Miasteczko Liczba postów: 1024 3 stycznia 2019, 23:20 To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest priorytetem. Annne17 3 stycznia 2019, 23:42 ponosi cie wyobraznia, nikt nigdzie nie napisal ze bez seksu sie umiera i jest niezbędny do zycia, tylko ze to potrzeba fizjologiczna. jak tobie pasuje wegetacja to sobie żyj o tlenie, wodzie i suchym chlebie, da sie. twoje spojrzenie na sprawe to czysta ignorancja i bezmyslnosc. traktuj seks na jednej płaszczyźnie z innymi potrzebami fizjologicznymi tego samego rodzaju - np. z potrzeba posiadania dzieci. jesli dwoje ludzi chce i lubi dzieci, planują je, biora slub, po czym jedna nagle stwierdza, ze w sumie to jej sie teraz odechcialo i tej drugiej osobie bez zadnej argumentacji odmawia realizacji instynktów rodzicoelskich, tylko tłumaczy ze wcale te dzieci nie sa do niczego potrzebne i bez nich przezyje - to tez bys wychwalała taka osoba jak tą co nie cjce seksu?to podle i płytkie, przesiąknięte do cna egoizmem, hamowanie partnera w realizacji jego pragnień i potrzeb. ale przeciez partner bez tego przezyje, co tam, wystarczy mu tlen, woda i ten suchy chleb albo trawa. tak samo potrzeba bezpieczenstwa - bez tego czlowiek tez przezyje. nawet wlasne mieszkanie to wymysł i bez niego sie przezyje, przeciez mieszkac mozna do konca zycia u rodzicow albo w kartonie pod mostem wsrod kupy koców. da sie tak ktos nie ma typowych ludzkich potrzeb to niech sobie nie ma i nic z tym nie robi, ani siebie ani nikogo tym nie krzywdzi. nie mozna tez miec pretensji do takiej osoby jesli jest w relacji z druga osoba i szczerze wczesniej przed relacja pokazala, ze na pewnych podstawowych kwestiach zycia, normalnych dla kazdej istoty żyjącej, jej nie zalezy i je odrzuca - druga osoba wie wtedy w co sie pakuje i sie na to godzi, nie ma prawa wymuszac potem i dostosowywać druga osobe do siebie. ale nie mozna juz usprawiedliwiać osoby, ktora byla ,,normalna? i bedac w relacji z druga osoba, gdy juz ta osobe ,,uwiązała? to nagle ni z gruchy ni z pietruchy pozmieniała priorytety, odmawia partnerowi realizacji podstawowych potrzeb fizjologicznych i pragnień i jeszcze z mina obrażonej księżniczki wymusza, by partner to akceptował, godzil sie i jeszcze by społeczeństwo to pochwalalo. nie, oziębłość nie jest normalna, nie jest tez zadna świętością, to sie leczy i jak komus tak nagle odbija i on nic z tym nie robi to tylko niszczy relacje. a potem zdziwienie, oburzenie i robienie z siebie ofiary, bo druga osoba sie złamie i zostawi takiego wybrakowanego partnera dla kogos i dobre Dołączył: 2015-06-01 Miasto: Głubczyce Liczba postów: 1840 4 stycznia 2019, 00:25 innykwiat napisał(a):To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest dodać, nic ująć! Dołączył: 2017-08-17 Miasto: Białystok Liczba postów: 8122 4 stycznia 2019, 17:53 innykwiat napisał(a):To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest z większością się zgodzę, ale nie da się ukryć, że seks jest ważną częścią związku. no chyba że masz bardzo małe potrzeby. jaka jest rada dla osoby (czy to faceta czy kobiety) gdzie drugiej stronie się "nie chce" miesiącami, a Ty masz wysokie libido..? no to w teorii jest tak łatwo, że masz schować swoje potrzeby "w kieszeń", a w praktyce to ja sama byłabym sfrustrowana znajdując się w sytuacji takiego faceta.. ciekawe jest, że kiedy to kobieta nie ma ochoty na seks to facet jest winny, że ją naciska i że ją chce, a jak nie ma ochoty to też jest winny bo pewnie ma kogoś na boku.. wg mnie potrzeby obu stron są ważne i jeżeli na prawde tego seksu jest bardzo mało (bo nie wiemy jak mało, może rzeczywiście dupek z niego) to może powinni oboje starać się by jej się "zachciało" chociaż trochę częściej.. seks to nie tylko jakieś ulżenie, ale bliskość.. nie wiem jak może tego nie brakować obu stronom kiedy długo tego nie ma... innykwiat Dołączył: 2018-11-08 Miasto: Miasteczko Liczba postów: 1024 5 stycznia 2019, 01:29 Oczywiście, że seks jest ważną częścią związku, ale są też inne, i w związku i dla konkretnej osoby, tak samo ważne, albo ważniejsze, jeśli nie w ogóle to na danym etapie życia. I warto widzieć całość, a nie tylko seks jako sedno. Zgadzam się, że seks to powinien być też znak bliskości i coś co tę bliskość jednocześnie buduje. Ale to nie proste przełożenie że seks równa się bliskość. I w sytuacji problemu, takiego jak tu, co jest wyżej w hierarchii wartości w małżeństwie - seks czy bliskość? Bo ja mam wrażenie że niektórzy bezwzględnie dają prymat seksowi, przed innymi potrzebami i wartościami. Tu oboje powinni się pochylić nad swymi potrzebami, nie tylko seksem. Powinni się wspierać. A zdrada nie jest wsparciem, żadną miarą. Autorka wątku widzi problem ograniczenia współżycia, nie lekceważy tego, chce się za to wziąć, i zakłada, że niedługo się to zmieni na lepsze, gdy tylko dziecko zyska nieco samodzielności a ona nie będzie tak przywalona obowiązkami. Nie neguje seksu i nie planuje go odciąć zupełnie, wprost przeciwnie, jednak na tym etapie życia ma z tym problem. Boli ją nie tylko zdrada, ale i to, że mąż nic jej nie powiedział że mu brakuje seksu, nie rozmawiał, tylko działa za jej plecami. Tak to zrozumiałam i dla mnie obwinianie jej i usprawiedliwianie faceta wagą jego potrzeb seksualnych jest niedopuszczalne. I tak np w mojej (tu określam jasno, w mojej osobistej) hierarchii, wierność współmałżonkowi stoi wyżej jako wartość, niż seks sam w sobie. Przyjmuję do wiadomości, że dla niektórych własna realizacja seksualna w danym momencie życia jest ważniejsza niż wierność małżonkowi, miłość, zaufanie, współpraca małżeńska, sprawiedliwe dzielenie obowiązków, poczucie bezpieczeństwa i wartości drugiej strony itd. Jednak ja nie umiałabym usprawiedliwić siebie i swojej zdrady tym, że jestem OK, bo musiałam poszukać sobie ulgi z kimś innym i uprawiać z nim seks, gdy np. mąż jest chory, przepracowany i często "nie działa" gdy mi się zachce, ma depresję czy jest nieobecny przez rok, pracując na nasze wspólne dobro. Co miałabym mu powiedzieć - Kotku, sorry, ale ja mam potrzeby, fizjologiczne, sam rozumiesz, więc mam rację że znalazłam kogoś kto jest "normalny" bo dostępny, chętny i blisko i mogłam spełnić swoją potrzebę, a to właściwie Twoja wina, choć Ci nigdy tego nie sygnalizowałam, że mam większe potrzeby? Czym innym jest frustracja (zrozumiała, ja też bym była sfrustrowana) i chęć rozwiązania problemu, pogadanie z żoną, jasny komunikat że jest mi ciężko, propozycja rozwiązania problemu, a czym innym zdrada cichaczem, lub takie opisane akcje męża autorki. I nie, nie uważam, że zawsze jest wina męża, co widać po moim przykładzie. Ale gdyby to mąż z jakiegoś powodu od roku rzadziej współżył z żoną, to myślę, że te same vitalijki zaczęłyby dyskusję nad tym, że to wina żony, bo jest na pewno nie zadbana, powinna się postarać, schudnąć, jakoś go pociągnąć, zrobić coś - znów ona. I dziwiłyby się, że już dawno biedaczek nie znalazł sobie innej, szczuplejszej, pachnącej, z manicurem. I sama nie wiem, czy to bardziej kult mężczyzny, czy kult seksu. Bo może zwyciężyłby jednak kult seksu i temat rozwinąłby się w krytykę męża, że powinien się zmuszać, nieważne czy może czy nie, nieważne jak się sam czuje, nieważne jaka jest i co robi żona, bo ona ma fizjologiczną potrzebę seksu i on jest bezwzględnie zobowiązany jej to zaspokoić. To nawet ciekawe, która opcja by zwyciężyła :)A swoją drogą, rozmawiałam kiedyś z kobietą, która była tak wyczerpana obowiązkami domowymi, że notorycznie zasypiała podczas seksu. I to podobno nie jest rzadkością, już o tym słyszałam. Ale ona zasypiała będąc stroną aktywną i to mnie już zupełnie zszokowało. Mąż był z typu "mam potrzebę i się staraj, obsłuż mnie". Nie porównuję go do tego męża z wątku, nie o to chodzi. Ale patrzę sobie na tę kobietę, która się zmuszała mimo zmęczenia i czuła się wykorzystywana, używana, poniżona i zlekceważona. Ta sytuacja zdecydowanie nie budowała bliskości. I bardziej rozumiem kobietę, która nie jest w stanie i nawet nie chce się zmuszać, gdy pada na nos wieczorem. swinka_bebe 5 stycznia 2019, 03:53 innykwiat napisał(a):To chyba Ciebie wyobraźnia ponosi, bo nigdzie nie wychwalam takiej osoby, która w małżeństwie odmawia ot tak seksu. Nie manipuluj i nie kłam, bo to jest właśnie podłe. Nie zauważyłaś że kilka razy pisałam o tym, że jej nie usprawiedliwiam? Jak nie zauważyłaś, to przeczytaj jeszcze raz. Ona też nie zaprzestała seksu "ot tak" bez powodu. Dlaczego piszesz, że robi to "bez żadnej argumentacji"? Uważam to za niesprawiedliwe i krzywdzące z Twojej strony i nie wiem, dlaczego żaden facet tak kobiecie nie dokopie, jak druga kobieta umie - jak Ty jej teraz takim podejściem. Czy kobieta to niewolnica seksualna, która ma służyć mężczyźnie i jego pożądaniu jak mu się zachce, bez względu na to jak się sama czuje i w jakim jest stanie? Czy bycie żoną to takie niewolnictwo i obowiązek bezwarunkowego świadczenia usługi seksualnej? Mnie Twoje podejście do kobiety i jej praw w związku przeraża, serio. Ona po urodzeniu dziecka, przez ostatni rok, współżyje rzadziej (nie "wcale" a rzadziej) i nie dlatego że z zasady odmawia, tylko że jest przepracowana i nie ma sił, dlatego byłoby to dla niej zmuszanie się, seks na siłę. To jest powód i to poważny, stąd pisałam o konieczności podzielenia się obowiązkami, by seks wrócił - nie pisałam by zaprzestała bo to nie problem, ale by dogadała się z mężem i by o to zadbała. Jeśli tak bardzo gloryfikujesz owszem, fizjologiczną, ale nie bazową potrzebę seksualną, to czemu nie podkreślasz tak z entuzjazmem i poparciem np potrzeby zwykłego odpoczynku dla zjechanej obowiązkami a może i hormonami matki? To tez potrzeba fizjologiczna, ale dla Ciebie nie jest ona ważna - dziewczyna wg Ciebie też ma zadbać o podział obowiązków ale nie po to, by sama odpoczęła i zaspokoiła swą potrzebę, ale po to, by wypoczęta dogodzić mężowi w łóżku. Traktujesz ją w tym instrumetalnie. Nieważne czego ona potrzebuje, ważny w Twej wypowiedzi jest seks jej męża. Dla mnie to równorzędne, uważam że obie strony mają coś do zrobienia w tym temacie, ale gdyby to ona go zdradziła w jakiejś formie, bo mąż się nie przykłada po pracy do obowiązków domowych, to chyba byś tak nie skakała entuzjastycznie ją usprawiedliwiając, jak gorąco kibicujesz jej mężowi i go usprawiedliwiasz. Nie rozumiem kobiet usprawiedliwiających męskie zdrady, jakby facet był jakimś nadczłowiekiem który nie może się nieco ograniczyć. On nie MUSI współżyć- o tym pisałam. Tak jak nie musi się drapać po tyłku jak zaswędzi, choć to też jedna z potrzeb fizjologicznych, wobec których chyba masz jakiś kult. On pragnie, potrzebuje, ale nie MUSI i tym usprawiedliwiać go nie można. Warto o to zadbać, bo w związku dba się o dobro i potrzeby, także nie bazowe, ukochanej osoby, ale seks nie zawsze jest priorytetem. przez to ze to ty instrumentalnie traktujesz seks i kobiety i jest dla ciebie jedynie ,,dogodzeniem mezczyznie” to mi to zarzucasz. w zyciu nigdzie nie napisalam tego co mi zarzucasz. po tym co napisalas widze jak na dłoni, ze nie klamiesz, a po prostu masz waskie myslenie, 0-1, nie masz wystarczajaco inteligencji emocjonalnej, bo nie masz zadnych odniesień. to jasne jak slonce ze trzeba samemu sie postarać i znalezc wyjscie z sytuacji, by znalezc w sobie OCHOTE na seks. dla ciebie postaranie sie to widac tylko rozłożenie nog i dopuszczenie samca do kopulacji. innykwiat Dołączył: 2018-11-08 Miasto: Miasteczko Liczba postów: 1024 5 stycznia 2019, 19:38 Też Ci życzę powodzenia i zrozumienia tematu, oraz wypowiedzi pisemnych :-P Dołączył: 2011-07-15 Miasto: Elbląg Liczba postów: 13670 6 stycznia 2019, 15:31 innykwiat napisał(a):swinka_bebe napisał(a): seks to potrzeba fizjologiczna, tak samo jak jedzenie czy prokreacja. nie jest wcale zadna ,,niska? potrzeba. to FIZJOLOGICZNA potrzeba. Nie no, jak nie pochwalam wstrzemięźliwości seksualnej w małżeństwie, tak nie rozumiem czemu nadajecie temu nieszczęsnemu seksowi rangę podstawowej potrzeby człowieka. Choćby nie wiadomo kto, Maslow czy inny guru, wpisywał seks w fundamentalne potrzeby ludzkie, to praktyka pokazuje, że to fałsz. Nie da się żyć bez tlenu, jedzenia, picia, snu, wydalania, po prostu się nie da, bo to faktyczne, prawdziwe bazowe potrzeby fizjologiczne. Ale da się żyć bez seksu, nawet całe życie. Po prostu się da i już. Jest to technicznie możliwe - czy miłe, to już inna sprawa, ale możliwe. Od braku seksu się nie umiera, co samo w sobie świadczy że nie jest to bazowa potrzeba człowieka. Możesz umrzeć nawet od braku wypoczynku, albo od nadmiaru stresu - a od braku seksu nie, i to chyba pokazuje rangę potrzeb. Tak samo potrzeba prokreacji nie jest bazową potrzebą człowieka, bo inaczej bezdzietni wymieraliby od razu po ustaniu własnej niezrealizowanej a zakończonej płodności. Tak samo impotenci i bezpłodni od zera, czekałaby ich śmierć z zasady, przez niezrealizowanie potrzeby bazowej. Czyli ani zaspokojenie potrzeby prokreacji ani zaspokojenie potrzeb seksualnych, mimo że ważnych, nie jest musem osoby. Gatunku owszem tak, ale nie konkretnej osoby. I usprawiedliwianie zdrady/kamerek/czego tam się chwycimy tym, że koleś nie ma wyjścia bo od roku figluje z żoną rzadziej niż zwykle, jest bez sensu. Co nie usprawiedliwia ewentualnych braków w staraniu się drugiej osoby, ale nie demonizujmy tego nieszczęsnego (albo i bardzo szczęsnego :-P) Dodalabym, że partner wysilki i starania zamiast w kamerki zainwestować powinien w grę wstępną ze swoją żoną. Podejrzewam, że facetowi wystarczy klepać w tyłek, ściągnąć majtki i mysli, że mu autorka postu ze szczęścia od tak bajecznego seksu zrobi ze 3 razy dziennie loda i co sobota wieczór wdziecznie wystapi z taca drinków, ubrana w seksowny fartuszek , z parasoleczka w tyłku.
Marek Probosz i Maria Probosz - szybko stracili głowę, jeszcze szybciej złudzenia. Maria Probosz nazwisko pod którym poznała ja cała polska zawdzięcza pierwszemu mężowi. Seksbomba PPRL-u
Ostatnio usłyszałem, że faceci są prości w obsłudze, bo wystarczy ich dobrze nakarmić i umiejętnie złapać za jaja, aby skończyły problemy z nimi związane. Zastanawiam się nad słusznością tej tezy. I chyba coś w niej musi być- zwłaszcza kiedy bierze się pod uwagę fakt, że Bóg dał facetowi mózg i penisa, ale tylko tyle krwi, aby zasilić jedno albo drugie. Więc czy dobry seks, to pierwszy punkt w instrukcji obsługi faceta? Być może, ale czy to taka prosta sprawa? Naznaczeni erą porno. Miejcie tego świadomość – Chłopcy zabierają się za odkrywanie swojej seksualności od dupy strony. Najczęściej jest to dupa Lisy Ann lub Brandi Love. Pornosowe, wygimnastykowane lale, które nigdy nie mają dość – podejrzewam, że byłyby skłonne rozłożyć parasole w swoich dupach, a faceci i tak byliby w niebo wzięci. Jak na ambitne damy przystało – perfekcyjne w swoim fachu. Wiecie, coś jak nasza polska Magda Gesller, tylko dziewczyny mogą zaserwować nieco inne dania. Specjalność zakładu? Fellatio lub cunnilingus, w pięciu smakach. Faceci dorastają z tymi obrazami i widać to, w ich łóżkowych poczynaniach, ale także wciąż rosnących oczekiwaniach. I tutaj leży problem, bo facet oczekuje od partnerki śmiałości, z którą często wiąże się przekraczanie jej moralnych granic oraz wenerycznych przekonań. W czasach gdzie nastolatki wypinają się na prawo i lewo, sam fakt wzięcia do ust znaczy niewiele – chcemy więcej. I nie miejcie facetom za złe apetytu na seksualne doznania. Jeśli twój misiek chcę Ci wejść w tyłek lub przykuć do łóżka i mieć absolutną kontrole, to przecież nie oznacza to, że jest złym gościem, który już dawno wyzbył się szacunku do twojej osoby. Po prostu ludzie mają różne temperamenty seksualne – są bardziej lub mniej pasywni/aktywni. Cała sztuka w tym, aby czerpać z seksu jak najwięcej obustronnej satysfakcji – wspólnie przeżyć “dobre rżnięcie“. Dobry seks w mniemaniu przeciętnego faceta zaczyna się tam, gdzie Peta Jensen i Bibi Noel ściągają majtki. Zgubne byłoby staranie się dorównać dziewczynom, które miały w życiu więcej fiutów w ustach niż Ty frytek, ale wystarczy zwrócić uwagę na kilka seksualnych aspektów, które niesamowicie działają na mężczyzn, aby znaleźć się w sytuacji, w której samiec będzie przynosił Ci róże w pysku i błagał o dokładkę. Jak to zrobić? Na co zwrócić uwagę? Okazuj oznaki życia. Klasyka gatunku w wykonaniu kobiet, które naoglądały się za dużo The Walking Dead. Dziewczyny kochają udawać zwłoki, pozostawiając całą inicjatywę facetowi. Zasada “rób co chcesz, a ja rozłożę nogi” się nie sprawdza, bo z seksem jest trochę jak z grą w szachy – gra podzielona na tury – o wspólnym celu polegający na zbiciu konia. Obudźcie się śpiące królewny, bo wychodzenie z założenia “zrobi się samo” jest egoistyczne i żenujące. I pamiętajcie, że aktywność wcale nie oznacza, że na widok pokaźnego banana macie zachowywać się jak wygłodniałe małpy. Puśćcie żyrandole w swoich sypialniach, bo nie musicie po nich skakać – seks to nie Jumanji, ale wykazanie choć odrobiny inicjatywy wystarczy, aby wszyscy czuli się należycie dopieszczeni… No chyba, że twój facet jest prawdziwym drwalem i miłuje rżnąć drewno – wtedy leż i udawaj świerk. Odbiornik na full. Wiecie co najbardziej podniecało i łechtało ego gladiatorów? Skandowane ich imion przez widzów w koleusem. Kiedy wasz heros chwyta za miecz i bierze udział w heroicznej i wycieńczającej walce, aby usatysfakcjonować swoją Afrodytę, nie ustawajcie w dopingu i krzykach. To rozpali jego serce i popchnie do jeszcze większych starań. Mężczyźni uwielbiają mieć świadomość, że kobiecie jest dobrze – że potrafią ją dosłownie rozpieprzyć, do tego stopnia, że traci przy nich zmysły. Nie ustawaj w jękach, sapaniu i krzyku – to najpiękniejsze odgłosy jakimi możesz obdarować samcze ego – zaraz obok szczerego “Kocham Cię” w trakcie. Czułość. Jesteśmy tylko ludźmi i niezależnie od płci, chcemy czuć się przyjemnie i słuchać dobrych rzeczy. Jeśli podnieca Ci, gdy twój heros zatapia swoje rozgrzane usta w twojej szyi, piersiach i udach, to dlaczego zakładasz, że odwdzięczenie się tym samym nie będzie dla niego równie podniecające i przyjemne? Oczywiście nie musisz dławić się jego włosami z ud – ale przetestowanie swoich nowych hybryd na jego plecach i pośladkach, może okazać się, aż nadto interesujące. Aspekt wzrokowy. Faceci są wzrokowcami, a seks rozpoczyna się już w ich głowach. Czy naprawdę myślicie, że rozgrzany, gotowy samiec, zwinie interes, w momencie kiedy się rozbierzecie? Gdybyś go nie podniecała, to pewnie teraz nie stałaby mu na twój widok pała, prawda? Zapewne miałby z tym problem i na pewno by Ci o tym powiedział. Kobiety zbyt krytycznie podchodzą do swojej fizyczności – a mężczyźni wcale nie zwracają na to uwagi. Kompleksy, to tylko wypadkowa w waszych głowach, zrzućcie koszule nocne i nie skazujcie nas na seks przy zgaszonym świetle. Jesteśmy wzrokowcami, mamy mózg i ręce, które doskonale znają wasze ciało – oraz w dupie, że masz cellulit czy odstające boczki (chcemy kobiet, a nie korpusów, z których łatwo wyrwać nogi). Miej świadomość swojej seksualności – dotykaj się, dbaj o efekt wizualny, bo w ten sposób odwołujesz się do najstarszych męskich instynktów. Jego penis jest największy. Wchodząc do łóżka z facetem, wchodzisz do łóżka również z jego ego. A czym ono jest? Pozwól, że przytoczę kilka przykładów. Gdyby przeprowadzić wśród mężczyzn ankietę z pytaniem “Jak oceniasz swojego naganiacza”, otrzymalibyśmy jasne wyniki: 30% “zajebiście”, 35% “prawdziwa anakonda”, 55% “zajebiście, to prawdziwa anakonda”. I nie ma się co dziwić, kiedy długość penisa według przeciętnego mężczyzny wynosi dwukrotność obwodu jego bicepsa – czyli jakieś 50 cm, a średnia ilość “zaliczonych” kobiet to 40, z czego 30 tuż przed 18stką. Wiem dziewczyny jak to brzmi i co myślicie – ale niestety, w tym przypadku powinnyście puścić oczko i pokiwać w akceptacji głową. Nie odbierajcie facetom kosmicznych przekonań na swój temat, wysłuchajcie ich wyśnionych penisowych opowieści – to dla nas cholernie ważne, aby na każdym kroku podkreślać swoją męskość i wybijać się na tle innych fallusów. Puentujcie zatem – zaglądając do naszych małych pajączków, skromnym “Oh my god, it’s so huge!”. Mężczyźni kochają być chwaleni – samo “och i ach” w trakcie, to trochę za mało – powiedz mu, że Ci z nim dobrze, ba najlepiej i potraktuj to jako inwestycję w jego późniejsze poczucie męskości. Instrukcja. Żyjemy w dziwnym przeświadczeniu, że powinniśmy wiedzieć czego oczekuje kochanek. I to jakieś cholerne myślenie, bo różni ludzie potrzebują rożnych rzeczy. Jeśli wchodzimy w relacje intymne z nową osobą, to nie znamy jej upodobań – tak samo jak ona nie zna naszych. Aby seks był lepszy należy otwarcie o nim rozmawiać. Nie ma nic w złego w informowaniu, ba instruowaniu partnera w trakcie. To jak z jazdą nowym samochodem – trzeba wyczuć w nim sprzęgło, a jak się uda, to zaczyna się ostra jazda. Fantazje. Wiele osób ma problem z odpowiedzią na pytanie, “Czy wyobraża sobie uprawiać seks z jedną osobą, do końca życia?”. I wcale się nie dziwie, bo wizja monotonnego bunga bunga, które po latach stało się już czysto mechanicznym sposobem na załatwianie fizjologicznych potrzeb, jest atrakcją porównywalną do porannego oglądania telezakupów. O seks trzeba dbać jak o związek – starać się, pielęgnować i rozwijać poprzez wchodzenie na coraz wyższy poziom obustronnej akceptacji i realizacji wewnętrznych pragnień. Próbujcie nowych rzeczy, urozmaicajcie swój erotyczny czas, bo monotonia w łóżku prędzej czy później gwałci związki. Tyle wystarczy – męskie oczekiwania są proste. Jest ich 7, a ta liczba symbolizuje całość i dopełnienie, więc postarajcie się, i dopełnijcie swoje miłosno-łóżkowe poczynania. Nie zapominajcie, że w udanym pożyciu najważniejszy jest szacunek i wyrozumiałość. Nie bądźcie egoistami, którzy za cel nadrzędny stawiają tylko swoją satysfakcję. Szanujcie swoje przekonania – niektórym przełamywanie kompleksów i odwaga, zajmuję trochę więcej czasu. Zaakceptujcie to. Nie chodźcie do łóżka “dla świętego spokoju”, bo w takim podejściu, nie ma wygranych. Szczerze rozmawiajcie o swoich obawach i oczekiwaniach oraz odnajdźcie właściwą równowagę. Ta równowaga nie znajduję się, w jęczeniu jakby ktoś obdzierał Cię ze skóry, traceniu tipsów na plecach partnera czy cyrkowym wypinaniu dupy. I zapamiętaj – faceci doskonale wiedza kiedy udajesz orgazm, tylko o tym nie mówią, bo czym tu się chwalić? Mówi się, że prawdziwa kobieta powinna być damą w salonie, kucharką w kuchni i dziwką w sypialni – potraktujcie to z lekkim przymrożeniem oka i oczekujcie też od faceta, żeby był bardziej finezyjny – bo na 20 minutowa łyżeczkę mógł sobie pozwalać w wieku 16 lat, kiedy posuwał dziewczyny czytające Bravo. Teraz jest z kobietą, która z wiekiem będzie potrzebowała prawdziwego samca 😉 I najważniejsze – żyjemy w czasach łatwego dostępu do pornografii, mężczyźni widzieli już wszystko – dlatego ich seksualne oczekiwania znalazły się na orbicie, po której krążą 40 cm kolczaste wibratory, snowballing, korki analne i inne pozostałości szuflady Greya. Sprawia to, że “umiejętne złapanie za jajka” rośnie nam do wyczynu adekwatnego z lądowaniem misji Apollo 13 na księżycu. Zadbajcie zatem o to, aby lecieć odpowiednim wahadłowcem 😉 Wskocz do mojego statku kosmicznegoJest w nim miejsce dla dwojga, dla ciebie i dla mniePolecimy w rejs dookoła świata, będziemy się kochać na księżycuWskocz do mojego statku kosmicznegoJest w nim miejsce dla dwojga, dla ciebie i dla mnieBędziesz bezpieczna w mojej przestrzeni kosmicznejUwielbiam, kiedy mówisz hoo, hoo, hooŚpiewaj dla mnie, uwielbiam, kiedy mówiesz hoo, hoo, hoo… 70,358 osób przeczytało
W łóżku z twoim mężem. Nika Nabokova Wydawnictwo: Świat Książki poradniki. 272 str. 4 godz. 32 min. Szczegóły. Kup książkę. Prowokacyjna, szczera do bólu blogerka bez skrupułów opowiada o swoim statusie kochanki. Wyjaśnia w książce, dlaczego, w imię czego, z jakich powodów ludzie zdradzają. Udziela porad, jak wytrzymać w
fot. Adobe Stock, Maksym Povozniuk – Zapomnisz, kochana – pocieszały mnie koleżanki. – Niech drań idzie w diabły! Krzyżyk na drogę! Nie zasługiwał na ciebie… Tak mówiły. Ale ja zamknęłam się w czterech ścianach. Wzięłam bezpłatny urlop. Płakałam, łykałam proszki uspokajające, piłam ogromne ilości alkoholu. Cud, że nie przekręciłam się na amen. Zwykła sprawa – mąż zdradza kobietę po paru latach związku… Banał, prawie każdej się to przytrafiło. Ja tam przymykać na nic oczu nie mam zamiaru Niektóre kobiety zaciskają wtedy zęby, udając, że nic się nie stało. Żyją dalej, kładą się z wiarołomcami do łóżka i godzą na seks. Moja kumpelka zwierzyła mi się, że w takich chwilach myślała tylko: „Jak temu zdrajcy było z tamtą? I czy z nią robił to samo, co teraz ze mną?”. – W końcu zapomniałaś? – spytałam. – Skąd! Przyzwyczaiłam się, ale nic nie czuję, kiedy mnie dotyka. Może tylko złość… I od razu mnie boli żołądek. – To czemu nie odejdziesz? – dziwiłam się, być może naiwnie. – No coś ty? Mam być sama?! Z kredytami, z czynszem, opłatami, rachunkami? Zwariowałaś? Nie dam rady! No tak… To jest argument. My też mamy mieszkanie kupione za wspólne pieniądze. Urządzaliśmy je razem. On kupował audio video, ja – sprzęt AGD. Wyposażenie sypialni dostaliśmy od jego rodziców, a saloniku i kuchni od moich. Co do łazienki, to dopiero ją kończymy… Spłacamy samochód, rowery, sprzęt wspinaczkowy… Mamy kupę długów w bankach i po ludziach. Finansowo jesteśmy jak splątany motek wełny: nie da się tego rozdzielić bez szarpaniny i strat. Na ostatnią rocznicę ślubu kupiłam mu bardzo drogi zegarek. Pomogły mi szybkie pieniądze na lichwiarski procent. Cieszył się jak dziecko. Przepraszał, że on ma dla mnie tylko drobiazg w postaci srebrnej zawieszki za parę groszy. – Nieważne – uspokajałam go. – To nie ma znaczenia. Grunt, że mnie kochasz! Idiotka! Teraz szlag mnie trafia, kiedy o tym myślę. Jego romans trwał w najlepsze, wszyscy wiedzieli i plotkowali, tylko ja byłam ślepa i głucha! Kiedy sobie przypomnę, jaką kolację przygotowałam na tę rocznicę, jak się wdzięczyłam do niego, jak się starałam w łóżku, bo ostatnio ciągle narzekał na zmęczenie i stres w pracy, więc nie bardzo miał ochotę na miłość – to mnie dosłownie krew zalewa ze wstydu. Jestem pewna, że o mnie gadali ze swoją Julcią! Na pewno kpili z mojej naiwności… Z tego starania się, żeby mu dogodzić; z dietetycznych śniadanek do pracy pakowanych w próżniowe pojemniczki, z owocowych sałatek i świeżo wyciskanych soczków! Pamiętam, jak powiedział mi kiedyś: – Wiesz? Ten warzywny jest chyba najlepszy, możesz go robić częściej. Nawet poczęstowałem koleżankę z działu i bardzo chwaliła, że pyszny. Same mi się pięści zaciskają, kiedy sobie o tym przypomnę. Ta wstrętna larwa żarła moje przysmaki! Bo on – kłamliwy żonkoś od siedmiu boleści – zanosił jej moje owsiane ciasteczka z ziarnem i morelami, moje naleśniki, napychał ją chlebem, który sama piekłam, żeby jadła zdrowo! Czasem kładłam do śniadanek karteczki z serduszkami albo moimi ustami odciśniętymi czerwoną szminką i podpisem „kocham cię”, musieli mieć niezły ubaw, czytając je. Nie chce mi się żyć, kiedy o tym myślę. Rodzice z obu stron próbują ratować nasz związek. Przyjeżdżają, tłumaczą, negocjują, odwołują się do rozsądku. – Różnie bywa – mówią. – Trzeba sobie wybaczać. Nikt nie jest bez winy. – Może gdybyście mieli dzieci…? – zastanawia się teściowa. – Ale wy tylko żyliście pracą i karierą. – No tak, teraz jeszcze dziecko by płakało przez tatusia! – krzyczę. – Myśli mama, że jego by coś powstrzymało przed łajdaczeniem się z tą zdzirą?! Teściowa milknie urażona. Niby trzyma moją stronę, lecz wyraźnie widzę, że sercem jest przy synusiu. To jej skarb, oczko w głowie. Gotowa jestem się założyć, że w głębi serca potrafi go wytłumaczyć: „Jemu więcej wolno, a ona przesadza”. Moja mama popłakuje, ale jest twarda: – Myśl o sobie – radzi mi. – Zrób, co czujesz i co ci się wydaje słuszne. Ja zawsze będę z tobą. Obaj ojcowie się nie wtrącają. Jestem im wdzięczna, bo nie potrzebuję cudzych recept na własne szczęście. Nie wiem, czy dam radę, jednak chcę swoimi rękami poskładać się do kupy. Na razie kiepsko mi idzie… Skończył się urlop, więc postanowiłam wrócić do pracy i wziąć się z życiem za bary. A co go to obchodzi? Nie jego sprawa! Pierwszą osobą, która przywitała mnie w firmie, był Wojtek – kolega, za którym nigdy nie przepadałam, bo sprawiał wrażenie pyszałkowatego mruka, a mnie takie typy okropnie wkurzają. Ponieważ wszyscy wiedzieli o moich przejściach małżeńskich, więc oczywiście i do niego dotarły plotki. – Podobno odgruzowujesz życie? Już po wszystkim? – zapytał, a ja wyczułam w jego głosie kpinę, więc natychmiast się spięłam do ataku. – Nie życzę sobie takich chamskich uwag. Zajmij się swoimi sprawami. Wojtek nie odszedł. Popatrzył mi prosto w oczy i spokojnie odpowiedział: – Pytam, bo mogę ci udzielić cennych wskazówek na ten temat. Sam jestem po rodzinnym trzęsieniu ziemi i wciąż jeszcze cegły lecą na mi głowę… Dostać takim odłamkiem to nic przyjemnego. Ale przepraszam. Skoro nie chcesz o tym gadać, masz prawo. Ja też nie chciałem. Zrobiło mi się głupio. – Sorry, nie wiedziałam, że jesteś po przejściach – wydukałam. – A myślałem, że wszyscy wiedzą i że się ze mnie śmieją po kątach. Też tak myślisz o sobie? – zapytał. – Właśnie tak. – Widzisz. Wszystko nas rani, jakbyśmy byli nadzy w tłumie tekstylnych… – W dodatku na mrozie! – dodałam, a on się uśmiechnął inaczej niż zwykle – jakoś milej, cieplej, sympatyczniej. – Jeśli będziesz chciała pogadać, jestem do dyspozycji. Milczeć też potrafię, jeśli trzeba. Tylko płakać nie umiem, ale mam zawsze czyste chusteczki! – Zapamiętam – odpowiedziałam uśmiechem. „Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła” Chyba po raz pierwszy od mojej katastrofy miłosnej nie ryczałam od dobrej godziny. Prawdziwy sukces! Wojtek już znikał w swoim pokoju, lecz jeszcze się odwrócił i zakomunikował mi spokojnie: – Po pierwsze, idzie wiosna… A poza tym, pamiętasz piosenkę Młynarskiego „Jeszcze w zielone gramy”? Mogę ci ją śpiewać od rana do nocy, jeśli tylko zechcesz. Mam ładny głos. – Po co? – zdziwiłam się. Faktycznie, była taka piosenka… – Żeby nabrać dystansu. Pomyśleć, co dalej. Żeby się dowiedzieć, czego się naprawdę chce! I nie popełniać starych błędów. Wiesz, że cię lubię? Jesteś fajna dziewczyna. Super się z tobą gada! – Przecież zamieniliśmy zaledwie parę słów – broniłam się jeszcze. – I co z tego? Zawsze musi być jakiś początek, skoro był jakiś koniec. Ja już to zrozumiałem. Pora na ciebie. Czytaj także:„Córka wpadła w depresję po tym, jak chłopak zostawił ją z dzieckiem. Musiałam zająć się wnuczką i dzięki temu odżyłam”„Żyliśmy spokojnie i biednie, aż mąż zaczął się zadłużać. Córce spodobało się, że tatusia stać na jej kaprysy”„Grałam szczęśliwą singielkę, a w rzeczywistości cierpiałam w samotności. Nie miałam nawet komu powiedzieć >>dobranoc<<”
Bardzo często zdarza się, że wstajemy rano a na naszej skórze widnieją czerwone i swędzące bąble. W tej sytuacji większość osób zastanawia się co nas pogryzło? W poniższym wpisie postaramy się wyjaśnić czym tak naprawdę są gryzące robaki w łóżku. Ale to nie wszystko! Dowiesz się także skąd się biorą tego typu szkodniki oraz jak się ich pozbyć.
konto usunięte Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Witam Mam 32 lata po ślubie jestem 11 lat. Mamy dwójkę dzieci. Do tej pory byliśmy wzorową parą. Poznaliśmy się mając po naście lat i od tej pory byliśmy razem. Nie mieliśmy żadnych widocznych problemów: dobra praca, mieszkanie, samochód, zdrowe dzieci, fajne wakacje, wyjścia do kina do teatru. Byliśmy bardzo szczęśliwi i często stawiani za wzór. Często inne pary patrzyły z zazdrością jak chodzimy za rękę na spacery z dziećmi jak się całujemy. Jak podczas weekendowych grilli żona siada mi na kolanach śmiejemy się i wygłupiamy. Wszystko było pięknie, prawie wszystko. Ja zacząłem tyć. Siedząca praca i dobre obiadki szybko sprawiły, że wyrósł mi brzuszek. Żona często prosiła, żebym się za siebie zabrał ale ja zawsze miałem jakieś wymówki. Nie mniej ona ciągle powtarzała, że jestem dla niej najśliczniejszy i świata za mną nie widzi a odchudzanie to dla zdrowia nie dla wyglądu by mi się przydało (ona jest baaardzo atrakcyjna z wyglądu). Niemniej jednak oboje cieszyliśmy się każdym dniem. Kilka razy w roku wychodziliśmy bez siebie w jednolitym płciowo towarzystwie na wieczory (męskie lub damskie). Tym razem była kolej żony. Poszła z dziewczynami do modnego lokalu dla ludzi w naszym wieku. Zawsze wracaliśmy koło 12-1 tym razem żonka wróciła do domu o 6 rano dość mocno pijana. Kiedy wstała z łóżka zaczął się mój najgorszy koszmar. Okazało się (nie ważne jak), że zdradziła mnie na imprezie. Po prostu wypieła się pod dyskoteką o 5 nad ranem jakiemuś kolesiowi starszemu o 10 lat. Był przystojny zadbany a ona pijana i było jej w zasadzie wszystko jedno więc tak oto dała mu jak gówniara jak pustak dyskotekowy. Oczywiście opowieść była przez straszne łzy. Co drugie słowo "przepraszam" i "wybacz mi". Mówi, że sama nie wie jak do tego doszło. Stali rozmawiali i naglę o 5 rano zaczęli się całować i uprawiać sex. Powiem szczerze, że dla mnie świat właśnie się skończył. 11 lat małżeństwa kilkanaście lat razem i oto moją ukochana piękna żonka oświadcza mi, że się puściła. W pierwszej chwili kazałem się jej wynosić... ale dzieci, mieszkanie tyle wspólnych lat, ona cała we łzach... No dobra postanowiłem wybaczyć. Długie rozmowy, przytulanie trochę pomagają, ale ja nie mogę tego wymazać z pamięci. Minęło 7 dni. Obiecaliśmy sobie zacząć wszystko od początku dać sobie szanse tym bardziej, że bardzo się kochamy. Ja sobie bez niej życia nie wyobrażam. Całe moje życie była przy mnie. Jak mam sobie z tym poradzić? Moja ulubiona pozycja w łóżku już nie ma racji bytu, bo zaraz mam przed oczami ją i obcego faceta w takiej pozycji. Nawet jak się po coś schyla to mi się robi nie dobrze i muszę wyjść albo zająć się czymś innym bo aż mi się aż w głowie kręci i widzę oczami wyobraźni jak się tak wypina przed innym. Obiecałem, że się postaram, ona robi wszystko ( a nawet więcej) żeby tylko mi dogodzić. Ja się nie mogę wytrzymać jak cały czas ukradkiem na mnie spogląda, ciągle pyta czy jest ok. Staram się uśmiechać i mówić że jest już dobrze ale czuję jak bym umierał, jak by mi ktoś wlewał gorący ołów do brzucha. Cały czas krzyczę na dzieci, nie mam ochoty nigdzie wychodzić, w pracy jestem na urlopie a myśl o tym, że muszę tam wrócić sprawia mi ogromny ból. Kiedy jej mówię, że jest mi źle, że nie daję z tym rady odpowiada, że kocha, że zrobi wszystko, poczeka ile będzie trzeba i obiecuję że zniesie i zrobi wszystko co zechcę. Jest strasznie smutna a mi w tedy jeszcze gorszej. Godzinne rozmowy kończą się tym, że damy radę, że tylko nasza rodzina się liczy i wtedy jest dobrze uśmiechamy się i przytulamy, czuję się szczęśliwy i wierzę, że damy radę a potem przychodzi następny dzień i wszystko zaczyna się od nowa. Jak ona sama mówi nie możemy przekreślać tylu wspaniałych wspólnych lat, wszystkich naszych planów tym, że straciła kontrole na 10 min. 10 min nie może przekreślić tego wszystkiego na co tyle pracowaliśmy. Jak sobie z tym poradzić. Nie liczę, że będzie jak było, bo to raczej niemożliwe. Chciałbym żeby było przynajmniej względnie bo teraz jest nam tragicznie. Proszę o jakąkolwiek radę i opinię czy to się może udać? Czy jednak nie ma wyjścia i muszę zostawić rodzinę, bo jak tak dłużej nie dam rady. Nic nie zrobiłem żeby aż tak cierpieć. Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Masz głupią żonę. - tyle można stwierdzić. A co w sytuacji zdrady zrobić - niestety Ty sam musisz zrobić rachunek emocjonalny i podjąć decyzję o dalszym działaniu. Nikt nie może Ci w takiej kwestii napisać "przebacz, daj jej szansę, wyrzuć z domu itp" . związek z poważnym stażem, dzieci - Ty jeden masz wszystkie podstawy merytoryczne żeby przeanalizować dobrze sytuację i podjąć decyzję. Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... To, czy Twój związek da się naprawić, tak naprawdę zależy od Ciebie. To Ty teraz decydujesz czy i jak dalej być w małżeństwie. Takie rzeczy mogą się zdarzyć i zdarzają się w wielu małżeństwach i często jest tak, że po początkowej fali złości następuje pewnego rodzaju odnowa relacji. Opisałeś Wasz związek jako stabilny i ciepły, ale zaznaczyłeś, że jesteście razem już bardzo długo. Skoro byliście nastolatkami to pewnie znaczy, że nie było w Waszym życiu miejsca na "wyszumienie się" i być może dla niej ten skok w bok był czymś na zasadzie takiego wyszumienia, czegoś przypadkowego, co z dużym prawdopodobieństwem mogło utwierdzić ją w tym, że to z Tobą chce być. Tak czy siak, jeśli wciąż ją kochasz to możesz spróbować popatrzeć na Waszą relację jak na relację w której możnaby wprowadzić pewne zmiany, nowości, np wspólnie porozmawiać o swoich obecnych potrzebach tak abyście mogli oboje czuć się znowu jak te 11 lat temu:) Wiele par przechodzi przez zdradę wynosząc dla siebie wiele cennych wniosków, które niestety ciężko jest wyciągnąć kiedy nic się nie dzieje i nie ma żadnych "widocznych problemów". Wybaczona i odżałowana zdrada może stanowić punkt zwrotny i moment, w którym robicie "remont" w swoim małżeństwie, czego Wam życzę:) Małgorzata A. Żywiołu nie da się przewidzieć ....jestem żywiołem . Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Okazja czyni złodzieja, może innym się to niezbyt spodoba , ale dla mnie, będąc w związku nie ma chodzenia ot tak sobie na imprezy . Albo idziemy razem , albo wcale . Tutaj można winę zrzucić na alkohol , plusem jest to, że nie zataiła tego przed Tobą, pomimo wszystko stara się być uczciwa . Myślę, że potrzeba czasu żeby podgoić rany , to nie będzie proste co nie oznacza , że niemożliwe. Zastanów się co gorsze , życie ze świadomością tego co się stało , czy całkowita utrata kogoś kto zasłużył na solidnego kopniaka , ale Cię kocha i zrobi wszystko żeby naprawić to co się stało . Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Witam współczuje Ci, wiem, że Cie boli. Ale pilnie potrzebne Ci jeszcze działanie na innej niż psychologiczna płaszczyźnie. O ile w psychice czas na korzyść działa i pomaga rozwiązać problemy o tyle: Powinna żona pilnie udać się do ginekologa i poddać badaniom między innymi na HIV, żółtaczkę, i kilka jeszcze innych i czystość pochwy. A Ty jeżeli już po zdradzie miałeś kontakt z żoną niestety też na HIV. Lekarz wie w takich przypadkach jakie żona powinna zrobić i uwierz mi bardzo do tego poważnie podchodzi. konto usunięte Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Wojciech Nowak:współczuję Ci. Jeśli ja bym się tak zachowała, to bym nie powiedziała mężowi, bo po co? sorki, żona zachowała się egoistycznie- zrzuciła z siebie poczucie winy, ale Tobie wyrządziła krzywdę ogromną. To raz. Dwa- nie ma jednej właściwej odpowiedzi na pytanie, które postawiłeś w temacie. To nie jest tak, że jeśli żona/mąż zdradził, to trzeba odejść/zostać. Wszystko zależy od Ciebie i od żony. Da się wszystko uratować, ale na pewno będziecie innymi osobami, niż dotychczas...już nie tak beztroskimi i nie będziesz żonie ufać do końca. Zaufanie to taka rzecz, że zachwiać nim jest bardzo prosto, ale żeby powróciło do tamtego, pierwotnego stanu, to bardzo trudno. konto usunięte Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Anna Kowalska Nowak: Witam współczuje Ci, wiem, że Cie boli. Ale pilnie potrzebne Ci jeszcze działanie na innej niż psychologiczna płaszczyźnie. O ile w psychice czas na korzyść działa i pomaga rozwiązać problemy o tyle: Powinna żona pilnie udać się do ginekologa i poddać badaniom między innymi na HIV, żółtaczkę, i kilka jeszcze innych i czystość pochwy. A Ty jeżeli już po zdradzie miałeś kontakt z żoną niestety też na HIV. Lekarz wie w takich przypadkach jakie żona powinna zrobić i uwierz mi bardzo do tego poważnie wiem, ale badanie na HIV robi się najwcześniej po 14 dniach. Wiem też, że to ja podejmę decyzję co z nami dalej. Chciałbym tylko wiedzieć czy jest jakaś szansa na w miarę normalne życie "po" oraz jak powstrzymać te natrętne myśli. Czy udaje się czasem po takich przeżyciach być w miarę szczęśliwym? Ja decyzję podjąłem, chcę spróbować tylko boję się, że nie dam rady. boję się też, że w ramach rewanżu będę gdzieś podświadomie dążył żeby żonę zdradzić, a jeśli tak będzie to jaki to ma Nowak edytował(a) ten post dnia o godzinie 21:07 konto usunięte Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Wojciech Nowak:Wiem też, że to ja podejmę decyzję co z nami dalej. Chciałbym tylko wiedzieć czy jest jakaś szansa na w miarę normalne życie po oraz jak powstrzymać te natrętne myśli. Jest, tylko to wymaga i czasu i pracy. Może minąć i rok czy dwa, zanim zaczniesz żyć w miarę normalnie. konto usunięte Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Karolina Ł.: Wojciech Nowak: Wiem też, że to ja podejmę decyzję co z nami dalej. Chciałbym tylko wiedzieć czy jest jakaś szansa na w miarę normalne życie po oraz jak powstrzymać te natrętne myśli. Jest, tylko to wymaga i czasu i pracy. Może minąć i rok czy dwa, zanim zaczniesz żyć w miarę czy dwa? mam nadzieję, że wiesz co mówisz. Jeśli tak to wiem, że nie dam rady i muszę odejść. Tyle nie wytrzymam. :(((((( konto usunięte Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Wojciech Nowak:Rok czy dwa? mam nadzieję, że wiesz co mówisz. Jeśli tak to wiem, że nie dam rady i muszę odejść. Tyle nie wytrzymam. :((((((ano.... wiadomo, że z każdym tygodniem będziesz mniej rozpamiętywał, ale łatwo nie minie. Był tu wcześniej Damian/Daniel/Dawid (?) który miał identyczną sytuację- poczytaj jego wątek. Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Współczuję tobie i twemu emocjonalnemu ograniczeniu.... Mie cudowną żonę i marudac bo poczuła chwilę szczęścia..... Temat: Żona zdradziła mnie na imprezie czy to da się jeszcze... Zostaw ją. Zdradziła raz , zdradzi następny. Bo znowu albo za dużo wypije, albo się zapomni, zawsze będzie jakieś wytłumaczenie. Tylko następnym razem będzie ostrożna, i zrobi to tak żebyś się nie dowiedział. Zdrada nie ma wytłumaczenia. A wybaczanie zdrady to oszukiwanie samego siebie. Jak się kocha, to się nie zdradza. Proste. To nie Ty przekreślasz te wszystkie uczucia i wspólne lata. Ona to zrobiła. A Ty już nigdy jej nie zaufasz. Zawsze będzie niepewność czy znowu się nie puszcza. Zostaw ją, i poszukaj kobiety wiernej. Bo wierność to cecha osoby kochającej szczerze, prawdziwą miłością. Podobne tematy Bezpłatne Porady... » Czy On mnie Kocha jeszcze historia... - Bezpłatne Porady... » czy coś da się jeszcze zrobić? - Bezpłatne Porady... » Żona zdradziła mnie z mężem swojej koleżanki - Bezpłatne Porady... » Jak się szybciej uczyć i konsekwetnie? mam dysleksje i... - Bezpłatne Porady... » Kocha mnie czy już za późno ? - Bezpłatne Porady... » Czy ja nadaję się na terapię? :) - Bezpłatne Porady... » Czy to możliwe by ojciec zostawił swoje dziecko ... dla... - Bezpłatne Porady... » Niepotrafię uporać się z przeszłością, nie wiem czy chce... - Bezpłatne Porady... » Spotkać się, czy nie?? - Bezpłatne Porady... » czy jest jeszcze sens ratowac ten związek -
Ao45SJb.